Pasta z białej fasoli

 Inspiracji szukałam we własnej kuchni:) Przeglądałam wczoraj słoiki na kuchennych półkach i w ręce wpadła mi fasola. Pomyślałam, że mogłabym posmarować nią pieczywo;)

Oczywiście pasztet jest totalną improwizacją – jestem otwarta na propozycje innych dodatków/ przypraw itd:) Próbujcie!

Składniki:

150g (niepełna szklanka) białej fasoli

pół cebuli

2 łyżki otrębów pszennych

łyżka oleju lnianego

łyżeczka tymianku

łyżeczka gałki muszkatołowej

pół łyżeczki pieprzu czarnego

pół łyżeczki ostrej papryki czerwonej

1 jajo

liść laurowy

3 łyżki jogurtu naturalnego

sól

Namoczoną wcześniej fasolę (ok 12h) gotujemy do miękkości z listkami laurowymi (nie solimy)

Cebulę drobno siekamy, dodajemy do ugotowanej fasoli. Wbijamy jajo, dodajemy jogurt naturalny, łyżkę oleju lnianego, sypiemy otręby i ulubione przyprawy.

Wszystkie składniki miksujemy na gładką masę i gotowe:)

Dlatego piałam, żeby nie solić fasoli podczas gotowania, bo najlepiej jest dodać odrobinę soli kiedy otrzymamy już gładką masę – łatwiej ocenić ile soli potrzebujemy – może wcale??:)

Taka kanapka z fasolkowym pasztetem to raj dla podniebienia.

Pojemniczki na pasztetki zbierałam od jakiegoś czasu z myślą, że kiedyś je wykorzystam – na co muszę zwrócić uwagę – żaden ze sprzedawanych na rynku pasztetów nie jest tak pyszny jak ten z fasoli:) Napiszę więcej – niektóre z tych co kupiłam były tak niesmaczne i miały tak dziwny skład, że  lądowały w misce mojego pieska zamiast na moim pieczywie;)

Życzę wszystkim udanego dnia, równie słonecznego jak w stolicy:)