25
wrz
2015
2

Moment, życie!

ołówek

24 września, 00:17. Jest już naprawdę późno. Siedzę za długo i próbuję nadrobić to, co jak zwykle nie uciecze, gdy się to cholera odwlecze :) Ale od kilku godzin coś nie pozwala mi się skupić… sama nie wiem, coś mnie zasmuca? nie.. ale trochę męczy, a jednocześnie czuję w sobie dużo energii, z którą muszę coś zrobić. To uczucie jest mi znane, ale jeszcze nie wiem czym jest dokładnie.

Dziś spędziłam sporo czasu na rowerze w poszukiwaniu jesieni. Tak naprawdę to pojechałam z myślą o przeczesaniu ciągnących się przez 2-3 kilometry leszczyn, choć wiedziałam, że trochę się spóźniłam. I faktycznie nie wypełniłam torby orzechami, znalazłam za to dużo więcej. Znalazłam mnóstwo spokoju, ciepła, kolorów, słońca, prawdziwej jesieni…. i udało mi się uwiecznić kilka momentów. Ale po powrocie do domu, przeglądając różne zdjęcia i myśląc o tym, że koniecznie chcę je Wam pokazać pomyślałam, że coś ostatnio zaniedbałam…. Już bardzo długo nie pisałam o tym, co tak naprawdę chodzi mi po głowie, co mnie intryguje, co mnie urzeka. Określiłabym to tak, że ostatnio piszę wyłącznie to, co wiem, a nie to, co czuję….

Zastanawiam się teraz dlaczego przestałam pisać tak jak kiedyś i nagle dwa zdania pojawiające się na ekranie komputera jak przepowiednia otwierają mi oczy i umysł „Podczas wyświetlania strony internetowej wystąpił problem. Zwolnienie pamięci przez zamknięcie niepotrzebnych aplikacji i kart może pomóc go rozwiązać”. No jakby mnie olśniło :) Zamknięcie niepotrzebnych „aplikacji”, zwolnienie pamięci…… zredukowanie myśli niepotrzebnych, jakichkolwiek cholernych negatywnych myśli, albo i obojętnych, ale nie zawsze potrzebnych! Wszystko jasne. Shift + Delete. Ja po prostu muszę więcej myśleć o tym, co kocham w życiu najbardziej i więcej pisać o tym, co czuję. Tak jak kiedyś.

A kocham patrzeć na młodziutką jesień, lubię kasztany, lubię orzechy, jabłka, kolorowe liście. Czuję się niesamowicie gdy jadę rowerem naubierana jak eskimos z myślą, że zmarznę, a wrześniowe słońce ogrzewa moją twarz i dłonie i nawet lubię gdy trochę wieje, ale tylko trochę. A gdy siedzę w domu i nie muszę nigdzie iść to kocham gdy pada deszcz, albo nawet leje, a ja zakładam mój ciepły szlafrok i robię maślane oczy do B. by zrobił mi herbatę. I jego kocham, choć to wiecie na pewno. Uwielbiam gdy mnie rozśmiesza, a przychodzi mu to niezwykle łatwo, nawet gdy uparcie staram się być naburmuszona :) Uwielbiam oglądać piękne zdjęcia, piękną grafikę, czytać dobre książki i artykuły, które sprawiają, że dostrzegam jeszcze więcej z tego co mnie otacza. Uwielbiam spotykać się ze znajomymi tu gdzie mieszkam i rozmawiać z bliskimi, którzy są w Polsce, co na pewno muszę robić częściej. Uwielbiam kanapki z miodem i znowu ta herbata, a wieczorem melisa z pomarańczą, która przypomina mi czas, gdy mieszkałam w Warszawie. I smak piwa pszenicznego. Lubię sobie marzyć przed zaśnięciem, a potem obudzić się z myślą, że to będzie dobry dzień. Lubię śmiać się z siebie, gdy przekręcę coś w języku, który też polubiłam i lubię to, że ciągle mam ochotę się go uczyć. Uwielbiam też pisać i zrobię wszystko, by tym razem o tym nie zapomnieć.

To chyba jedna tysięczna, ale na razie wystarczy. Będę o tym myśleć przed snem i jutro rano gdy będę pić kawę, którą też uwielbiam. I wyjdę na balkon, odetchnę głęboko i pomyślę znów o tym, że trzeba żyć pełnią życia, czerpać z niego jak najwięcej, cieszyć się z drobnych przyjemności, stawiać sobie wysokie cele, dążyć do nich, osiągać je, być spokojnym, dużo się uśmiechać, myśleć pozytywnie, dbać o tych, na którym najbardziej nam zależy, być dobrym dla każdego innego, pomagać i cieszyć się z tego, śmiać się, bawić, uczyć przez całe życie, poznawać, oglądać, zapamiętywać, przypominać, utrwalać, marzyć, kochać, czuć, żyć.

I teraz już wiem co to było za uczucie. To była tęsknota za pisaniem.

Teraz mogę zasnąć. Obowiązki nie zające :)

Moje dzisiejsze momenty…

kolaż-momenty

You may also like

Ja jestem innym Ty
My Winter Story – Zimowa poducha