2
lis
2014
0

Marylin Monroe i Audrey Hepburn w gabinecie dietetyka, czyli jak odżywiały się ikony piękna

Lata 50 i 60 XX wieku są dla nas słodką tajemnicą, którą rzekomo poznajemy dzięki mediom, autorom biografii i opowieściom ludzi, którzy w tym czasie żyli pełnią życia, jednak to tylko opowieści. Mam takie myśli, że chciałabym choć na chwilę znaleźć się w roku, dajmy na to… 1954. Stanąć po środku ulicy i obserwować ludzi. Ich gesty, reakcje, zachowanie, stroje. Zajrzeć do restauracji, zobaczyć co zamawiali, jak jedli, co jedli. Jaką pili kawę, o czym rozmawiali, czy się spieszyli, czy się uśmiechali.  Musiałabym przeczytać parę dobrych książek by poznać chociaż część tych sekretów i muszę przyznać, że to dobry pomysł na zimowe popołudnia. Jak na razie zajrzałam w cenne zbiory Internetu by odkryć, choć w niewielkim stopniu, jeszcze jedną tajemnicę – jak odżywiały się ikony piękna i stylu owych czasów. A zatem Marylin, Audrey – zapraszam do gabinetu.

źródło: http://www.tonpetitlook.com/en/2014/02/18/curious-case-audrey-hepburn-women-love-her-men-dont-care
 
 Seniorką wśród moich dzisiejszych gwiazd jest wspaniała Marylin Monroe. Pięknie przeinaczone imię, gdyż Norma nie brzmi już tak zachęcająco. Ale do rzeczy… Piękna, sławna, zdolna, perfekcyjna w każdym calu – tak kreowały ją media. Dziś już wiemy, że oprócz tych zacnych epitetów, Marylin była w głębi duszy samotna, niespokojna, skłonna do depresji, z niską samooceną. Ona się po prostu bała. Być może tego, że ikona piękna, którą bez wątpienia była, nie może sobie pozwolić na.. bycie „nieidealną”? Czy to wpłynęło na jej sposób odżywiania? Na pewno, bo zaburzenia w postaci bulimii to najczęstszy skutek przeraźliwego strachu przed przybraniem na wadze. Z drugiej strony jedzenie dawało jej poczucie bezpieczeństwa. Zaspokajanie potrzeb nie tylko fizjologicznych, ale i emocjonalnych.
 
źródło: http://www.posters.cz/pohlednice.php?idv=5466

 

No dobrze, ale jak wyglądał dzień Marylin, zaczynając od śniadania? „Mówiono mi, że moje śniadania są dziwaczne, ale ja wcale tak nie uważam. Po obudzeniu, zanim wezmę poranny prysznic, podgrzewam mleko na elektrycznej kuchence. Gdy jest już wystarczająco ciepłe, wbijam do niego dwa jajka, roztrzepuję widelcem i popijam w czasie, gdy się ubieram i szykuję na plan. Nie ma lepszego śniadania dla zapracowanej dziewczyny”. Nie wiem czy to za sprawą Marylin, ale podobno w latach 60-tych mikstura z mleka i jaj była bardzo popularna, jako idealny sposób na wzmacnianie mięśni i źródło energii na cały dzień. W tej kwestii rozsądniejsza była 3 lata młodsza Audrey Hepburn, która sięgała po znacznie lepsze źródło energii, czyli pełnoziarniste pieczywo. Wracając do Marylin. Dobrze, że codziennie piła mleko, jako źródło witaminy D, bo jak wiemy unikała słońca, a synteza skórna pod wpływem promieni słonecznych to nasze główne źródło tej witaminy.

źródło: http://www.psychodietka.pl/2013/10/marilyn-monroe-i-jej-zaburzenia.html
  
Drugich śniadań chyba nie było ( być może coś podjadała, czego wiele osób nie uznaje za posiłek), a na obiad mięso i…: „Moje obiady w domu są zaskakująco proste. W pobliskim sklepie kupuję stek albo kotlety jagnięce, albo wątróbkę, które opiekam w moim elektrycznym piekarniku. Do tego zawsze trzy, cztery surowe marchewki. I to wszystko. Jakaś część mnie musi być królikiem. Nigdy nie mam dosyć marchewki!” Ach wspaniale Marylin, marchew zawsze górą! :) Gdybyś dorzuciła do tego jeszcze jakąś kaszę byłby to pełnowartościowy posiłek. Ale zaraz zaraz.. Czy aby na pewno tak zapracowana kobieta codziennie przygotowywała obiady w domu? Nie wiem. Nie wiem też, co Marylin jadała na kolację, ale być może to właśnie wieczorami miała napady apetytu i obsesyjnego objadania się? Cierpiała na żarłoczność psychiczną, na napadowe obżeranie się i doprowadzanie do wymiotów. Podobno by szybko stracić na wadze wykonywała również lewatywę. Nic więc dziwnego, że masa ciała pięknej aktorki wahała się od 55 do 70 kilogramów. Tak na marginesie: miała 165 cm wzrostu, BMI od 20,2 do 25,7 ups… pierwszy stopień nadwagi, w dzisiejszych czasach trudno byłoby jej stać się ikoną piękna, takie smutne mamy czasy… Chociaż, może to i lepiej… Być może nie byłaby tak nieszczęśliwa, nie nadużywałaby alkoholu, nie sięgała po narkotyki, doczekałaby się upragnionej miłości, a dziś świętowalibyśmy jej 88 urodziny?
 
źródło: http://info.plotek.pl/szukaj/plotek/ikony+kina
Znacznie bardziej wstrzemięźliwa w kwestii jedzenia (i picia) była moja ulubienica Audrey Hepburn. Ach, Śniadanie u Tiffany’ego czytałam 2 razy i za każdym razem wyobrażałam sobie subtelną Audrey, w tych jej frywolnych sukieneczkach. Sylwetka Audrey różniła się bardzo od ponętnej Marylin, jednak nie oznacza to, że czegoś jej brakowało. Według niektórych może trochę biustu, ale jak powiedział Billy Wilder -reżyser jednego z filmów, w których zagrała, Audrey jest „dziewczyną, która sprawi, że biust stanie się niemodny”. Była szczupła, wysoka i pełna klasy.
 
źródło: http://www.doctormacro.com/Movie%20Star%20Pages/Hepburn,%20Audrey-Annex.htm
 
Jak się odżywiała? Jedno jest pewne, jadła bardzo mało. Czy to anoreksja? Plotki plotkami, ale według wielu autorów powodem tego, że spożywała małe ilości jedzenia było doświadczenie głodu podczas wojny. Audrey szanowała jedzenie, nie objadała się, ale też go nie marnowała „Kiedyś miałam siłę, by przetrwać ogromny głód. Teraz nie odsyłam więc steku, tylko dlatego, że jest źle przyrządzony”. Nie mniej jednak dbała o swoją figurę, o czym świadczyć może to, iż spożywała dużo warzyw, owoców, nabiału, ćwiczyła, jadła cztery posiłki w ciągu dnia i unikała słodyczy. Jeden z jej znajomych zaprzeczył temu, by cierpiała na anoreksję, mówiąc żartobliwie „To bzdura. Audrey je nawet spaghetti, tylko zamiast makaronu gotuje warzywa”. Uh, to tak jak ja ;) Jak już wspomniałam Audrey unikała słodyczy, ale nikt nie mówi, że ich nie lubiła „Bardzo lubię słodkie rzeczy – powiedziała. Jednak jeśli zjem wszystkie czekoladki z pudełka wcale nie zrobi mi się lepiej. Może będzie mi miło przez najwyżej dwie godziny. Teraz wiem, że nie jest mi to potrzebne”. Nie nadużywała również alkoholu, choć czasem sięgała po kieliszek czerwonego wina do obiadu. Każdy dzień aktorki rozpoczynał się od śniadania i podobnie jak u Marylin były to jaja tylko w innej formie –  ugotowane na twardo. Ach, codziennie to samo, zero urozmaicenia.. Obiady były bardzo lekkie, składały się z sera i sałatek owocowych albo z jogurtu i surowych warzyw – jak dla mnie zbyt niskokalorycznie. Audrey w przeciwieństwie do Marylin sięgała po chude mięso, które chętnie spożywała na kolację ze świeżymi sałatkami. Aktorka piła dużo, za dużo! kawy, czego nie widać ani po jej twarzy, ani po pięknym białym uśmiechu.
źródło: http://www.tonpetitlook.com/en/2014/02/18/curious-case-audrey-hepburn-women-love-her-men-dont-care
 
Audrey była zabawna i miała dystans do siebie, czego dowodem są te słowa: „Gdy jest się w moim wieku to jest tak jak z samochodem. Najpierw łapiesz gumę, ale to można łatwo naprawić. Potem wysiada reflektor – i to też da się naprawić. Ale pewnego dnia przyjeżdżasz do warsztatu i mechanik ci mówi: Bardzo mi przykro, ale takich części już nie produkują”.
Obie panie intrygują zachowaniem, pięknem i całym swoim życiem. Są różne, ale każda z nich zachwyca. Mnie urzeka tajemnica lat 50 i 60-tych, a te kobiety są w pewnym sensie odzwierciedleniem tamtych czasów. Jaki był ich sposób odżywiania w ocenie dietetyka? Do bani, ale jakie to ma teraz znaczenie? :)
Dietetyk w Stolicy

You may also like

Dieta na dobry sen
Wieści Podwarszawskie, Artykuł XIII – Dziecko w kolejce do sklepiku szkolnego
Wieści Podwarszawskie, Artykuł XII – Dlaczego warto odchudzać się latem
Wieści Podwarszawskie, Artykuł X – Jak nie przybrać na wadze w czasie letniej biesiady?