27
lut
2014
0

Zjedz pączka i nie marudź

Zastanawiam się w czym tkwi fenomen Tłustego Czwartku. Nie chodzi o to, że nie można sobie raz na jakiś czas pozwolić na mały grzeszek, ale zastanawia mnie dlaczego tego dnia ludzie popadają w jakąś niewytłumaczalną paranoję, wykupując ze sklepów całe skrzynie pączków i faworków. Czy to nie powinno być symboliczne? Można ugryźć to psychologicznie. Zapraszam na moją rozprawę o tym ciekawym dniu :)

Myślisz sobie tak: „Codziennie dogadzam sobie jak Bridget Jones w chwilach rozpaczy i ciągle mam wyrzuty sumienia, w Tłusty Czwartek przecież mi wolno, więc pozwolę sobie na więcej”.Zaczęłam się zastanawiać się, kto dał nam takie przyzwolenie? Pytam więc Wikipedię o ten dzień. W odpowiedzi otrzymuję następujące słowa:
„Tłusty czwartek – w kalendarzu chrześcijańskim ostatni czwartek przed wielkim postem, znany także jako zapusty. Tłusty czwartek rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. W Polsce oraz w katolickiej części Niemiec, wedle tradycji, w tym dniu dozwolone jest objadanie się”.
Hm.. Tak więc na co dzień objadanie się nie jest dozwolone. A my niezależnie od pory roku, dnia tygodnia i czegokolwiek innego wcinamy ciasteczka, batoniki, chipsy, kebaby, hamburgery, frytki i inne pączki.. Mówiąc krótko robimy coś, czego teoretycznie robić nie powinniśmy. Czy zatem przysługuje nam tłusty czwartek?
Czytam dalej:
„Ponieważ data tłustego czwartku zależy od daty Wielkanocy, dzień ten jest świętem ruchomym. Następny czwartek jest czwartkiem po Środzie Popielcowej i należy do okresu wielkiego postu, podczas którego chrześcijanie ze względów religijnych (pokutnych), jako przygotowanie do Świąt Wielkiejnocy powinni zachowywać wstrzemięźliwość jako wyraz umartwienia
Ile osób celebrujących Tłusty Czwartek w czasie postu pości? Jeżeli ktoś faktycznie w dni postne zachowuje wstrzemięźliwość, to chylę czoła, ale jeżeli ktoś i tak objada się słodkościami i tłustymi potrawami, to znaczy, że chyba trochę oszukuje. Kogo? No przede wszystkim siebie, bo przecież nikt nas z tego nie rozlicza – poza spowiednikiem rzecz jasna, do którego często jakoś nie po drodze.
No dobrze, pomijając tradycje chrześcijańskie. Okazuje się, że Tłusty Czwartek sięga czasów starożytności, w których to:
„Był to dzień, w którym świętowano odejście zimy i nadejście wiosny. Ucztowanie opierało się na jedzeniu tłustych potraw, szczególnie mięs oraz piciu wina, a zagryzkę stanowiły pączki przygotowywane z ciasta chlebowego i nadziewane słoniną. Rzymianie obchodzili w ten sposób raz w roku tzw. tłusty dzień”
 
Zwróciliście uwagę na to „raz w roku”? Nie będę się rozwodzić nad tym jak odżywiali się starożytni Rzymianie, a skupię się na czasach obecnych. Jako dietetyk powiem Wam, że gdybyśmy na co dzień pielęgnowali nasz sposób żywienia i raz w roku (oh, nawet  i plus 2 razy święta, wesela itd) zrobili sobie dyspensę – nie ma problemu. To nawet ciekawa odmiana, taki jednodniowy wyskok. Ale chwila moment… A co w sytuacji kiedy przez 365 dni w roku obchodzimy coś koło 53 tłustych poniedziałków, 52 tłuste wtorki, środy, czwartki, piątki i 52 mega tłuste soboty i  obfitujące w tłuszcz 52 niedziele? Hm.. co w takim razie zrobić w prawdziwy Tłusty Czwartek, żeby był to dzień wyjątkowo tłusty?
Co niektórzy świetnie sobie z tym radzą, zjadając rekordowe ilości wspomnianych pączków. Jakoś trzeba ten dzień wyróżnić.. Wczoraj wracając z pracy na sam widok wszystkich tłustych oponek, nie tylko tych na półkach sklepowych, ale i tych pchających wózki w supermarkecie, zaczęłam się zastanawiać, czy nie zacząć działać w kwestii ustanowienia potłustoczwartkowego Piątku Dniem Ustawowo Wolnym od Pracy – po takiej dawce tłuszczu przydałby się dzień rekonwalescencji. Wątroba i trzustka na detoksie jak po dniu z alkoholem w roli głównej. Tym bardziej, że tego też wykluczyć nie możemy, bo wracając do pradziejów:
Dawniej objadano się pączkami nadziewanymi słoninąboczkiem i mięsem, które obficie zapijano wódką.”  Krzyżyk na drogę wątrobie tego, kto tradycję podtrzyma. Użet w pracy gwarantowany.
No ale, żeby nie było, że się czepiam:
Według jednego z przesądów, jeśli ktoś w tłusty czwartek nie zje ani jednego pączka – w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło”. 
 
Jako, że nigdy źle sobie ani nikomu innemu  nie życzyłam – zjedzmy dziś pączka. Nie dwa, nie trzy, nie miskę faworków. Zjedzmy jednego pączka. Stres gorszy od wszystkiego, więc jeśli ktoś ma się martwić o swoje losy, a te niedajboże zdeterminowane będą niezjedzeniem pączka, to lepiej nie ryzykować. Ale wracając do osób, które tłumaczą Tłusty Czwartek tradycją chrześcijańską a jednocześnie podtrzymują wiarę w ten tłusty przesąd, to czy taka postawa nie jest daleka od tej chrześcijańskiej? 
 
Mimo wszystko nie będę się wycofywać z tego, co napisałam wyżej – jeden pączek niech będzie. Doceńmy kunszt cukierników i celebrujmy chwilę poświęconą na zjedzenie tego wyjątkowego ciasta drożdżowego. 
 
A dla tych, którzy pączków nie lubią, bądź postanowili, że ich nie zjedzą, mam świetny przepis na zdrowszą alternatywę. Wystarczy zrobić dwie rzeczy: 
 

Zamień w pączku ą na ę, a e na a

Wiesz co mam na myśli?:) W przypadku tej zamiany faktycznie możesz wpłynąć na swoje losy. Istnieje (bo właśnie go wymyśliłam) taki przesąd, że kto regularnie będzie spożywał ten produkt, będzie wiódł szczęśliwe życie:) Skoro jesteś w stanie zgonić swoje nieszczęścia na czarnego kota lub niezjedzenie pączka w Tłusty Czwartek, to uwierz w pozytywny przekaz mojego przesądu. Ma poparcie w nauce:)
Dietetyk w Stolicy

You may also like

Dieta na dobry sen
Marylin Monroe i Audrey Hepburn w gabinecie dietetyka, czyli jak odżywiały się ikony piękna
Wieści Podwarszawskie, Artykuł XIII – Dziecko w kolejce do sklepiku szkolnego
Wieści Podwarszawskie, Artykuł XII – Dlaczego warto odchudzać się latem