19
sty
2014
0

Nie trać czasu!

  Coś Wam powiem, ale w tajemnicy. Miałam dziś chwilowy niedowład umysłu – oczywiście przekoloryzowałam, bo z moją głową wszystko gra, ale poczyniłam dziś najgorsze z możliwych – straciłam czas.

   Nie chcę zganiać na święta (które były już dawno temu, w innym roku, grudniową wiosną i nie powinnam już tego wspominać), ale to niestety w tym nadmiarze wolnego czasu z grudnia, dopatruję się przyczyny mojego rozbicia. Mowa o rozbiciu pomiędzy „jest niedziela, masz pół dnia wolnego, zrób coś ciekawego” a drugim końcem kija jakim było „nic mi się nie chce”. Wiecie..może i to nie byłoby takie dziwne, gdyby nie fakt, że JA TAK NIGDY NIE MAM! Nie znam nudy. Mam zwykle mało wolnego czasu, więc każdą chwilę wykorzystuję w stu procentach! A dziś i jeszcze kilka razy w przeciągu trwającego 19 dni stycznia zdarzyło mi się ….. nie robić nic i nie mieć na nic ochoty. Brak ochoty na pisanie, fotografowanie, rozmawianie, wychodzenie, siedzenie, jedzenie, spanie, czytanie, oglądanie, sprzątanie, spacerowanie, układanie, zmienianie, działanie – jednym słowem wszystko na nie. OKROPNE uczucie! I wiecie co? Siadłam dziś sama ze sobą i zrobiłam sobie wykład na temat tego, jakie to było bez sensu.
   Na to czy czegoś nam się chce czy nie, teoretycznie wpływu nie mamy, ale z drugiej strony może warto się zastanowić z czego to wynika i znaleźć jakieś wspaniałe, kosmiczne rozwiązanie. I mi się wydaje, że znalazłam przyczynę. To ja sama wygenerowałam w sobie lenistwo. Fakt, okres wolnego od 23 grudnia do 2 stycznia, a potem jeszcze 3 dni wolnego do Trzech Króli delikatnie mi w tym pomógł. Nie miałam tyle wolnego od kilku lat i trochę się pogubiłam. To coś w rodzaju refeeding syndrome – (czyli tzw szoku pokarmowego, występującego u ludzi chronicznie głodzonych lub niedożywionych z innych przyczyn, po tym jak ponownie wprowadzi się odżywianie). Ja przeżyłam coś w rodzaju refreetiming syndrome, czyli wygłodzona na urlop łyknęłam go przesadnie dużo i doznałam szoku. O ile w trakcie wolnych dni działałam sprawnie i nie działo się nic niepokojącego, tak po powrocie do rzeczywistości (czytaj powrocie do stolicy, laptopa, bloga, gabinetu, szybszego życia, pisania, układania, myślenia!) okazało się, że się od tego odzwyczaiłam. Czyli to znowu coś w rodzaju refeeding syndrome, ale pod nazwą reworking syndrome. Mówiąc krótko: nie chciało mi się.
   Problemem nie była sama praca, bo tam mając kontakt z ludźmi starałam się jak zawsze dawać z siebie wszystko. Problemem był czas, kiedy wracałam do domu. I mówiąc krótko, ale trochę dłużej niż wcześniej: bardzo mi się nie chciało. Potem udzieliłam sobie kilku pozytywnych rad na zasadzie „weź się ogarnij, przestań siedzieć”. Poszłam na siłownię (endorfiny zadziałały), coś ugotowałam, coś posprzątałam, z kimś się spotkałam, porozmawiałam i ożyłam. I wydawałoby się, że problem z głowy, ale dziś chandra pod znanym Wam już tytułem „Nic mi się nie chce” dopadła mnie po raz kolejny. I jak sięgam pamięcią wstecz, ale nie dalej niż do początku stycznia, to z przykrością stwierdzam, że tych razów było już kilka, a tak dłużej być nie może. Czy to właśnie jest to, co chce robić w życiu? siedzieć i myśleć o tym, co powinnam albo mogłabym zrobić, ale przecież mi się nie chce? Czy człowiek jest w stanie osiągnąć cokolwiek, nie robiąc nic? Trzeba się podnieść i robić to, co się lubi! To co zawsze daje mi dużo satysfakcji. Co przepełnia mnie energią tak, że zastanawiam się kiedy nadejdzie nagła eksplozja pozytywnych emocji. Po co tracić czas? a potem użalać się nad sobą, że czegoś nie mamy, nie wiemy, nie umiemy i znowu wszystko na nie. Trzeba się uaktywnić, bo czas niestety w przeciwieństwie do nas nigdy się nie nudzi, nieustannie pracuje przesuwając wskazówki coraz to dalej, ku nie wiadomo czemu. I za chwilę okaże się, że dla nas już go nie ma.
   Kończę moje przemyślenia, bo już wiem, co chcę zrobić:)
   Świat stoi otworem, jak to się zwykło mawiać, więc korzystajmy!:)

You may also like

Ja jestem innym Ty
Plakaty do druku za free! :)
Zmiana sposobu żywienia = poprawa samopoczucia
10 porad jak osiągnąć sukces w trakcie zmiany sposobu żywienia