24
paź
2013
0

24 października Światowym Dniem Walki z Otyłością

A więc mamy święto! A jak zwykle obchodzimy święta? A no oczywiście jemy i pijemy! bawimy się, rozmawiamy, tańczymy… i tak naprawdę, to nic nie musimy zmieniać! Jedzmy, bawmy się, ale wszystko co robimy niech nie szkodzi naszemu zdrowiu i życiu!:)

Odsetek dzieci z nadwagą i otyłością niestety nieubłaganie rośnie. W moim gabinecie pojawia się coraz więcej nastolatków jak i dzieci poniżej 10 roku życia. I wiecie, co jest najciekawsze? Że dzieci bardzo chcą i bardzo wierzą w to, że uda się im zrzucić nadwyżkę kilogramów i zmienić nawyki żywieniowe. Dzieci są moimi najlepszymi pacjentami, bo trzymają się zasady, której brakuje dorosłym: konsekwencja. Druga sprawa jest taka, że czuwają nad nimi rodzice, którzy niejednokrotnie sami tracą kilogramy wprowadzając zasady racjonalnego odżywiania u swoich pociech. Odchudzają się więc całe rodziny, a nawet jeśli ktoś nie potrzebuje utraty kilogramów, to często słyszę, że znacznie poprawiło się jego samopoczucie, wygląd skóry czy minęły dolegliwości przewodu pokarmowego. Traktujmy otyłość jak chorobę, bo chorobą zdecydowanie jest. Nadmiar masy ciała często prowadzi do wielu innych jednostek chorobowych. Tworzy się łańcuch przyczynowo-skutkowy, za chwilę pojawia się insulinooporność, cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, zaburzenia lipidowe, problemy z funkcjonowaniem przewodu pokarmowego czy też znaczne pogorszenie nastroju i stany depresyjne. Po co? tylko po to, żeby uzyskać chwilowe uczucie przyjemności ze zjedzenia pączka? Po co fundujemy sobie zły nastrój na przyszłość, skoro możemy zadbać o to, żeby czuć się dobrze we własnej skórze.
Światowy Dzień Walki z Otyłością to piękny dzień i ja walczę uparcie z kilogramami, które zgromadzili moi pacjenci. W ciągu ostatniego tygodnia niektórym z nich „stuknęło” 14-16 kilogramów mniej i widok ich zadowolenia to dla mnie najlepsze wynagrodzenie za moje zaangażowanie.
Dajcie spokój z tą otyłością. Przyszła, zawładnęła światem i może niech już to będzie jej koniec. I choć bardzo lubię swój zawód, to ucieszyłabym się gdyby pewnego dnia okazało się, że dietetyk nie jest już tak bardzo potrzebny, bo wszyscy świetnie radzą sobie z utrzymaniem prawidłowej masy ciała, szkoły wypuszczają uczniów z wiedzą o żywieniu sięgającą zenitu, fastfoody nie istnieją, bo nikt ich nie kupuje, a sama otyłość po prostu nie istnieje:))
ach, rozmarzyłam się:)
A czy Wy macie jakieś szczególne plany na ten dzień? Podejmiecie walkę?:)

You may also like

Jaja sadzone na pomidorach – śniadanie idealne
Dieta na dobry sen
10 zasad jak podawać owoce, by zostały zjedzone
Dietetyk w Stolicy o swoich wynikach badań genetycznych